Ceny akcji zaczęły w tym tygodniu dynamiczniej spadać, czego nie widzieliśmy od dwóch miesięcy. Wydaje się, że inwestorzy giełdowi i spekulanci zaczynają przywiązywać wagę do tego, co zapowiada amerykańska Rezerwa Federalna. Mimo że Fed wielokrotnie dawał do zrozumienia, że ograniczenia są dalekie od końca, akcje, bitcoin i rynek obligacji nadal rosły. Spójrzmy więc na indeks giełdowy S&P 500 i krótko wyjaśnijmy ważny kontekst.
Rentowność obligacji rządowych bije rekordy
Na rynku obligacji zaczęło się to mniej więcej dwa tygodnie temu. W efekcie rentowność 1-letnich obligacji federalnych przekroczyła magiczne 5%. Rzeczywiście, ostatni raz takie poziomy widzieliśmy w 2007 roku. Czyli tuż przed kryzysem finansowym. To, co nam to mówi, to fakt, że rynek obligacji coraz bardziej zaczyna odzwierciedlać informacje płynące z Fed.
Uznaje, że stopy procentowe będą rosły jeszcze przez jakiś czas. Jednocześnie rynek zdaje sobie sprawę, że inflacja nie zniknęła. I może pozostać zauważalnie powyżej 2% przez cały ten rok. Rynek obligacji stara się więc z pewnym wyczekiwaniem zacieśniać środowisko monetarne.
Zachowanie rynku obligacji jest dla nas kluczowym sygnałem. Jest to sygnał, że inwestorzy zaczęli masowo porzucać swoje papiery dłużne. Liczą na to, że podstawowe stopy procentowe będą nadal rosły. I zapewne wzrosną one znacznie powyżej 5 proc. Wtedy trzymanie obligacji rządowej o krótkim terminie zapadalności, która zarabia mniej niż odsetki od płynności „zaparkowanej” w Fed, ma sens ekonomiczny. Dlatego swoimi działaniami inwestorzy ci zacieśniają środowisko monetarne.
Rynek akcji reagował znacznie wolniej i istnieje wiele opinii na temat tego, dlaczego tak się dzieje. Ogólnie rzecz biorąc, twierdzi się, że rynek obligacji jest znacznie lepiej poinformowany niż rynek akcji. Prawdą jest, że stadność jest bardziej powszechna w przypadku akcji. Wynika to z dużo większej liczby reprezentacji drobnych inwestorów. Rosnące stopy procentowe wpływają na inwestycje w obligacje niemal natychmiast.
Inwestowanie na giełdzie nie ma sensu ekonomicznego
Jednak nawet inwestorzy giełdowi w końcu zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak. Na załączonym wykresie widzimy zmiany podstawowej stopy procentowej i rentowności zysków. Co można przetłumaczyć jako earnings yield. W tym przypadku jest to EY amerykańskiego indeksu giełdowego Russell. To po prostu odwrotność P/E, czyli E/P. Kiedy dzielimy zysk na akcję przez cenę rynkową. I w ten sposób otrzymujemy zwrot z naszych pieniędzy wydanych na jedną akcję.
Wskaźnik ten służy właśnie do porównania z zyskami z innych aktywów, takich jak obligacje lub inne instrumenty rynku pieniężnego. Zysk z indeksu Russell jest mniej więcej równy pierwszorzędnej stopie procentowej. Jest to coś tragicznego. Akcje, z samej swojej natury, muszą przynosić znacznie wyższy dochód niż całkowicie wolna od ryzyka stopa bazowa. Bo każda inwestycja w akcje jest ryzykowna. Kiedy wolna od ryzyka stopa procentowa jest równa stopie zwrotu z rynku akcji, nie ma sensu ekonomicznego pozostawać na tym rynku.
Indeks S&P 500 poniósł znaczne straty
Indeks giełdowy S&P 500 osiągnął szczyt poniżej pasma S/R na poziomie 4.230 punktów. Następnie nastąpiły zmiany boczne, którym towarzyszyła znaczna zmienność. Kurs utrzymywał się powyżej poziomu S/R na poziomie 4.100 pkt. Jednak w tym tygodniu zwiększona presja sprzedażowa zepchnęła indeks poniżej wsparcia. A obecnie kurs dotyka wyrysowanej przekątnej wsparcia. Tym samym od końca ubiegłego tygodnia indeks stracił najwięcej na wartości od grudnia. Dlatego zdecydowanie nie traktowałbym tych spadków kursu pobłażliwie.
Między innymi indeksy cofnęły się w ten boczny zakres. To też można uznać za bardzo negatywny sygnał. Ponieważ popytowcy nie są w stanie kontynuować dalszej ekspansji kursowej. Z technicznego punktu widzenia rynek utrzymuje jednak krótkoterminowy trend wzrostowy. Trend wzrostowy, który ma swój początek w połowie października. Na wykresie wciąż tworzą się wyższe rynkowe minima i rynkowe maksima. Do tego czasu byki faktycznie są na prowadzeniu. Jeśli jednak dojdzie do przełamania przekątnej i wstęgi S/R w okolicach 3.950 pkt, byki będą w tarapatach.
Wniosek
Osobiście najbardziej odpowiada mi opcja podniesienia przez Fed stóp procentowych lub pozostawienia ich na wysokim poziomie, dopóki coś w systemie finansowym nie pęknie. Historycznie zawsze tak było i nie widzę powodu, dla którego tym razem miałoby być inaczej. Dlatego nie ma sensu nabierać się na jakiekolwiek poczucie, że przegapiło się pociąg. Pociąg prawdopodobnie jeszcze nie ruszył.