Rynek akcji od kilku miesięcy mniej lub bardziej mógł cieszyć się przyzwoitymi wzrostami kursów. Akcje bankowe po prostu podupadły. Jednak te technologiczne, takie jak AMD, Nvidia czy Microsoft, odnotowały bardzo przyzwoite wzrosty kursów.
Wiele osób zastanawia się czy czekają nas dalsze wzrosty. Spójrzmy na sytuację w kontekście makro, a raczej w kontekście szybko spadającej inflacji. Później przeanalizujmy wykres indeksu S&P 500.
Szybko spadająca inflacja, co to oznacza dla akcji?
Inflacja jest najważniejszą rzeczą, o którą każdy inwestor powinien się martwić. Ryzyko inflacji odgrywa bowiem podstawową rolę w inwestowaniu.
Dlaczego? Inflacja jest czynnikiem wpływającym na koszty. Jest to efekt na poziomie mikro. Ma ona również wpływ na poziomie makro. Jest presją na popyt (w pewnych okolicznościach) i przede wszystkim jest powodem wzrostu stóp procentowych. I to właśnie wzrost stóp procentowych ma decydujący wpływ na spadek popytu. Bo popyt jest tłumiony poprzez mechanizm transmisji różnymi kanałami.
Obecne pokolenie inwestorów w ogóle nie ma doświadczenia z inflacją. Więc inflacja nie była niczym innym jak zagrożeniem z podręczników. Wszystko zmieniło się w 2021 r.
Inflacja bazowa (CPI) w Stanach Zjednoczonych spadła bardzo szybko w ujęciu rocznym. Z 6% w lutym obniżyła się do 5% teraz, czyli o cały punkt procentowy. Zasadniczo może wyglądać na to, że Fed nie będzie wprowadzał dalszych ogarniczeń. Jednak Fed robi targetowanie indeksu PCE. To jest kluczowe dla tej władzy monetarnej. Nadal CPI jest ważnym elementem naszej układanki. Jeśli tempo wzrostu poziomu cen będzie nadal zwalniać w podobnym tempie, to do zimy może osiągnąć cel rezerwy federalnej, czyli 2%.
Jeszcze większym zaskoczeniem jest opublikowana dzień później inflacja cen producentów (PPI). Wskaźnik PPI w ujęciu rocznym spadł do 2,7% z 4,9% w lutym. To spadek o ponad 2 punkty procentowe. Warto zazanczyć, że PPI jest wskaźnikiem wiodącym dla CPI. Kiedy rosną koszty produkcji producentów, logicznie rzecz biorąc prowadzi to do wzrostu cen ich produktów.
Co to wszystko oznacza? Kiedy inflacja spada zbyt szybko, oznacza to, że mamy do czynienia z recesją gospodarczą, o której tak wiele się mówi. Może brzmi to paradoksalnie, ale tak właśnie działa gospodarka. Aby osiągnąć stabilność cen, bank centralny musi spowodować ochłodzenie gospodarki. A recesja gospodarcza to ogromny problem dla akcji. Nie ma przypadku, w którym rynki osiągnęłyby rynkowe dno przed nadejściem recesji.
Rynki osiągają dno rynkowe, gdy recesja osiąga szczyt, a do tego jeszcze bardzo daleko. Jednak znacznie bliżej niż rok temu.
Jak radzi sobie indeks giełdowy S&P 500?
Indeks giełdowy wybił się ostatnio powyżej poziomu S/R, czyli 4100 punktów. Jednak wspomniany poziom jest jak przekleństwo. Właściwie od maja indeks absolutnie nie jest w stanie utrzymać się powyżej niego. Zawsze następuje przełamanie, ale ekspansja kursu nie utrzymuje potem swojego impetu. Obecnie indeks dość długo utrzymuje się powyżej tego poziomu.
Opisany schemat zachowania rynku musi zostać przełamany, aby akcje mogły ruszyć wyżej. Dokładniej rzecz ujmując, trzeba przełamać pasmo S/R na poziomie 4230 pkt. I nie tylko to. Aby nastąpiło potwierdzenie potrzebna jest późniejsza konsolidacja tego poziomu. To potwierdzi poziom jako wsparcie. Kurs może wtedy ponownie wznowić wzrost. Dopóki rynek nie poruszy się w ten sposób, technicznie jest wciąż zamrożony w miejscu. Chociaż jesteśmy dość daleko od dołka z zeszłego roku.
Podsumowanie
Inflacja jest chorobą gospodarczą. I nawet jak się ją wyleczy, to gospodarka jest potem słaba przez dość długi czas. Dlatego zalecamy obserwowanie rynku. Większość akkcji jeszcze nie zachorowała. Nikt więc niczego nie przegapił.
W najbliższym czasie zobaczymy jak działania banku centralnego USA z ostatniego roku (podnoszenie stóp) mają realny wpływ na gospodarkę korporacyjną. Wskazane jest, aby brać wyniki w kontekście, a nie tylko patrzeć na to, jak rynek reaguje zaraz po publikacji.
Na zakończenie jeszcze jedno uzupełnienie. W długim okresie oczywiście dobrze, że Fed odnosi sukcesy w walce z inflacją. Bo niska inflacja z kolei oznacza stabilne środowisko makroekonomiczne, a to z kolei wynagradza akcje aprecjacją kursów.