Po krótkim okresie ponownie obserwujemy straty na szerszym rynku akcji, co może być zwiastunem głębszych spadków. Osobiście jesteśmy zdania, że rynek dopiero zaczyna w większym stopniu odzwierciedlać sytuację gospodarczą w Stanach Zjednoczonych. W rzeczywistości z każdym tygodniem pojawia się coraz więcej danych sugerujących, że Ameryka nie uniknie recesji gospodarczej. A inwestorzy wiedzą, że popadnięcie w recesję doprowadzi do spadku cen na rynku.
Rynek niedźwiedzia historycznie nigdy nie kończył się przed recesją, ale w jej „środku”. Gdy gospodarka znajduje swoje „dno”, ceny giełdowe to odzwierciedlają. To znaczy, jeśli poprzedni rynek niedźwiedzi się utrzyma. Dlatego naiwnością jest sądzić, że rynek będzie nadal rósł, nawet gdy nadejdzie znaczące spowolnienie gospodarcze.
Indeks ISM dla przemysłu kurczy się od 10 miesięcy
Jednym z wielu wskaźników zwiastujących recesję jest indeks ISM dla sektora wytwórczego, który kurczy się (poniżej 50 punktów) od 10 miesięcy z rzędu. Czy wiesz, kiedy ostatni raz wskaźnik ten kurczył się tak długo? Podczas kryzysu finansowego w 2008 roku.
Krzywa rentowności, zmiany cen na rynku nieruchomości, zacieśnianie warunków w sektorze bankowym, indeks ISM i solidne wiodące wskaźniki ekonomiczne są dobrymi pomocnikami w ostrzeganiu przed niekorzystnymi zmianami na rynku. Jeśli wyżej wymienione wskaźniki nic ci nie mówią, to jest to ogromny błąd, który powinieneś poprawić.
Następny wykres przedstawia wartości indeksu ISN poniżej 48 punktów. Zgodnie z wykresem, taka sytuacja ma miejsce od 8 miesięcy z rzędu. Gdy odczyty ISM utrzymują się poniżej 48 punktów przez tak długi czas, gospodarka USA popadła co najmniej w recesję. Najwyraźniej to tylko kwestia czasu, zanim pojawi się ona na giełdzie. To samo dotyczy bitcoina.
Aby wyjaśnić, sytuacja nie jest jeszcze wystarczająco zła według indeksu produkcji ISM. W 2008 roku odczyty spadły nawet do 35 punktów. Należy jednak pamiętać, że nadejście recesji jest nieco niepewne. Coś niekoniecznie musi gdzieś „wybuchnąć”. Moim zdaniem rynki skupiają się przede wszystkim na wiadomościach, które można zaklasyfikować jako „druzgocące” pod tym względem. Ale nic takiego nie musi się wydarzyć.
Hossa to zjawisko ogólne, a nie jednostkowe
Większość inwestorów ma tendencję do oceniania ogólnego stanu rynku na podstawie największych indeksów giełdowych, takich jak S&P 500 i Nasdaq 100. Kiedy te dwa indeksy konkretnie rosną, mamy do czynienia z hossą.
Tak jednak nie jest, ponieważ jest to jedynie iluzja indeksu, która może przynieść odwrotny skutek. Jeśli spojrzymy na indeks Russell 2000, który skupia tak zwane akcje o średniej kapitalizacji, zobaczymy, że znajdujemy się 24% poniżej rekordowego poziomu.
Nie wygląda to na hossę, prawda? Ponieważ hossa jest zjawiskiem ogólnym. To nie tylko kilka akcji, które rosną. To większość z nich. Logicznie rzecz biorąc, niektóre akcje rosną bardziej, inne mniej. Dlatego też, gdy rajd jest odizolowany, warto zrozumieć, że niedźwiedź jeszcze się nie skończył.
Szerszy rynek akcji spada
W przypadku szerszego rynku akcji, w postaci indeksu S&P 500, tegoroczny szczyt przypada na koniec lipca w pobliżu pasma oporu, które wynosi około 4 650 punktów. Potem nastąpił spadek. Powiedziałbym, że z normalnym impetem, więc po raz pierwszy można go opisać jako korektę.
Rynek zawiódł jednak kilka dni temu w rejonie 4.530 pkt, gdzie znajduje się kolejny opór. Bezwładność w tym miejscu znacznie osłabła i nastąpiło odwrócenie. Jak na razie spadek jest dość agresywny i jeśli przełamiemy lokalny dołek przy wsparciu na 4.380 pkt, pojawi się potencjalny problem.
W tym momencie można bezpiecznie myśleć o obecnych spadkach jako o zwykłej realizacji zysków. Jednak niektóre akcje, takie jak Nvidia, Microsoft i Tesla, dokonały ogromnych rajdów w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Kłopot pojawia się jednak, gdy zwykła częściowa realizacja zysków staje się ogólną wyprzedażą.
Wniosek: kto czeka, ten zobaczy
Kilka naprawdę dużych akcji technologicznych jest dość mocnych. Wciąż można dostrzec w nich spory potencjał wzrostowy. Ale to nie wystarczy do ogólnego wzrostu. Inwestorzy po prostu skupiają się na największych spółkach i ignorują resztę.
Dlaczego? Ponieważ boją się inwestować w cokolwiek innego. Już sama ta psychologia nie jest bycza. Gdy większość inwestorów giełdowych koncentruje się tylko na kilku akcjach, rynek jest wyraźnie słaby. Taka koncentracja inwestycji jest bardzo niepokojąca.
Czy możesz sobie wyobrazić, co się stanie, gdy wyprzedaże zaczną się nawet w tej garstce? Nie będzie to zbyt piękna sytuacja, biorąc pod uwagę koncentrację zakupów.