Rynki próbują wyceniać przyszłe zyski przedsiębiorstw na podstawie dobrze znanego fundamentalnego wskaźnika P/E, który jest uzyskiwany na podstawie prognozowanych zysków, a nie zysków z przeszłości.
Jest to tak zwany wskaźnik forward P/E. Na przykład, jeśli indeks giełdowy jest notowany na poziomie około 4100 punktów, a szacunkowe zyski wynoszą 220 dolarów, wówczas wskaźnik P/E wynosi 18,6 punktów. Ale jeśli zyski są niższe, powiedzmy 180 dolarów, to P/E wynosi 22,8 pkt. To historycznie bardzo wysoki poziom.
Wyceny w ciągu ostatnich 120 lat
Opisany we wstępie wskaźnik forward P/E ma tę zaletę, że działa na podstawie oczekiwanych wyników gospodarczych. Dzięki temu jest wiodącym wskaźnikiem, za pomocą którego możemy podejmować nasze decyzje inwestycyjne w obecnym czasie. Jednocześnie możemy go porównać z opóźnionym P/E, który opiera się na realnych zarobkach osiągniętych w przeszłości.
Forward P/E ma jednak tę wadę, że oczekiwania mogą się dość mocno zmienić w związku z rozwojem sytuacji makroekonomicznej. W rzeczywistości nawet nie chodzi tylko o makro. Wystarczy, że spółka poniesie porażkę na jakimś ważnym projekcie. W zależności od tego oczekiwania drastycznie się zmienią. Wtedy ostateczny wynik jest zupełnie inny od tego, czego rynki oczekiwały wcześniej.
P/E oparte na wynikach historycznych nie posiada tej wady, ale z drugiej strony nie można go logicznie wykorzystać do szacowania przyszłości. Poniższy wykres pokazuje taki wskaźnik dla poprzednich 120 lat.
Zgodnie z danymi przedstawionymi na wykresie, klasyczny P/E w ciągu ostatnich 120+ lat wynosił średnio 15,1 pkt. Widać jeszcze dwa różne okresy. Rozdziela je przełom tysiącleci – czyli czas bańki dotcomów, a raczej bańki inwestycyjnej w sektorze technologicznym.
Wcześniej średni P/E wynosił 13,6 pkt. Od przełomu tysiącleci mamy średnie P/E na poziomie 19,3 pkt. Biorąc pod uwagę, że obecny zysk na akcję w S&P 500 wynosi 190 dolarów, obecny P/E wynosi około 21,5 punktu. Biorąc za punkt odniesienia okres po bańce internetowej, rynek jest nieco drogi. Biorąc za punkt odniesienia pierwszy okres, rynek jest dość mocno przeceniony.
Podsumowanie
Można zatem przyjąć, że dane z wykresu sugerują, iż wyceny mierzone klasycznym wskaźnikiem P/E znajdują się obecnie na poziomach stosunkowo bliskich korzystnym w długim terminie. Przynajmniej według otoczenia z ostatnich dwudziestu lat, a nie według otoczenia z ostatniego stulecia. Co wynika z innej presji inflacyjnej, stóp procentowych, a co za tym idzie niższych wskaźników zysku do sprzedaży.
Sugeruje nam to, że rynki mogą teoretycznie tworzyć dno rynkowe przy znacznie wyższym P/E niż miało to miejsce po poprzednich kryzysach gospodarczych. Zauważmy, że w ubiegłym wieku rynek formował dno właśnie wtedy, gdy wskaźnik P/E był znacznie poniżej średniej z tego okresu.